txt
kawałki nieheblowane / unplan(n)ed timber (2016)
teksty piosenek oraz inspiracje obrazkowe© lyrics by "Hebanowski" 2016, hebanowski@o2.pl
KAWAŁEK NIEBA / PIECE OF SKY
szary jak cholewa
suchy ciepły koc
stół wina i chleba
z ziemniakami żur
kawałek ziemi
zielony jak łąka
nad nią pszczeli rój
gdzie codzienna orka
życiodajny gnój
kawałek stołu
ozdoba pokoju
dębowy płaski świat
zasiada pospołu
gość, sąsiad i brat
kawałek drzewa
od ziemi do nieba
jak człowieczy los
owocem rośnie,
hardzieje, dojrzewa
po siekiery cios
RZEKA / RIVER
wściekła i głośna, spieniona grzywa
podrywa głazy, drzewa wyrywa
jednemu życie, innemu gnicie
schodzi w dolinę, wstęgą się wije
przecina pola jej zimna wola
podmywa domy, pola zalewa
jednemu życie, innemu gnicie
wartko w wyżynie, cicho w dolinie
tak rzeka płynie, nigdy nie zginie
ŚNIADANIE NA TRAWIE / BREAKFAST ON THE GRASS
mój przyjacielu, spocznij na dywanie
natura nam hojnie nakryła posłanie
w bukłaku woda i bochenek chleba
siedzimy razem, więcej nic nie trzeba
mój przyjacielu, dzięki za spotkanie
dobiega końca na trawie śniadanie
zaraz pójdziemy każdy własną drogą
góra się z góra schodzi, a ludzie nie mogą
nie wróci do dzbanka rozlane mleko
w jedna tylko stronę płynąć może rzeka
a wiec mi żegnaj człowieku poczciwy
kto siebie nie kocha ten jest nieszczęśliwy
kto kochać nie umie ten jest nieszczęśliwy
JADĄ TABOREM CYGANY / HERE COME THE GYPSIESjadą taborem, idą taborem Cygany
w wozach trzymają pierzyny
wieczorem obóz, pod lasem obóz rozkładają
Prócz swoich pieśni nic nie mają
gitary dźwiękwypełnia czas
płynie ze śpiewem w ciemny las
i każda gwiazda jest tak bliska
jak iskra boża, żar z ogniska
nad ranem dym jeszcze się tli
w pierzynach ródcygański śpi
głód się zakrada, chłód się zakrada do namiotu
czas ruszać w drogę, nieznaną drogę bez powrotu
ujdą z taborem, pójdą z taborem Cygany
jak dym z ogniska, jak dym z ogniska rozwiany
tylko ta pieśń, wędrowna pieśń pozostaniei
i wiatr i nasze śpiewanie
CIEBIE WOŁAM / I CALL FOR YOU
w sieci dróg
w matni snów
w mroku snów
ciebie wołam
w ogniu spraw
w deszczu kłamstw
w burzy skarg
ciebie wołam
w blasku sław
w cieniu prawd
w świetle dnia
ciebie wołam
JESIENNA OPOWIEŚĆ / AUTUMN STORY
kochałem cię wczoraj
na wieczność
na serio
na pewno
na wino czerwone
do bramy
wieczorem
szłaś ze mną
przed deszczem i chłodem
zawodem
ukryłem
się w tobie
wymarłą ulicą
płynęła
jesienna opowieść
i księżyc surowy
odkrywał
rozświetlał
twe piękno
w szarości poranka
twe oczy
i róże
już więdną
NA KLEPARZU / ON THE STREET
stolico bezdomnych, królewski Krakowie
gdyby nie koledzy, szczezłbym w Grębałowie
teraz stoję na Kleparzu, dajcie mi jakąś robotę
bo zdychać nie będę jak kundel pod płotem
tutaj nawet tramwaj staje na zakręcie
zanim wjedzie w pętlę przy miejskim areszcie
na przystanku Monte mury odrapane
na przystanku Monte mury odrapane
za drutem kolczastym dusze podejrzane
a ja stoję na Kleparzu, dajcie mi jakąś robotę
a ja stoję na Kleparzu, dajcie mi jakąś robotę
co zarobię to przepiję, nie myślę co będzie potem
a na Towarowym koczują panowie
roztworem siarkowym reperują zdrowie
na ławkach dworcowych śnią nocne koszmary
że pozamykali w mieście wszystkie mleczne bary
a ja stoję na Kleparzu, dajcie mi jakąś robotę
co zarobię to przepiję, nie myślę co będzie potem
jedzie szybki tramwaj przez Długą ulicę
dokąd tor prowadzi? W pętlę w szubienicę
ale ja nie zginę choć daleko do dnia
kiedyś znów wypłynę jak dobiję do dna
teraz stoję na Kleparzu czekam na jakąś robotę
teraz stoję na Kleparzu czekam na jakąś robotę
jak dobiję do dna, pomyślę co będzie potem
CHWILA CISZY / MOMENT OF SILENCE
chwila ciszy, mała iskra
błyska i w ciemności pryska
i dogasa już ognisko
żar z popiołem, i to wszystko
choć bez domu żyć nie mogę
muszę ruszać znowu w drogę
jak krakowska dekadencja
byt dla siebie – egzystencja
CHWILA CISZY / MOMENT OF SILENCE
chwila ciszy, mała iskra
błyska i w ciemności pryska
i dogasa już ognisko
żar z popiołem, i to wszystko
choć bez domu żyć nie mogę
muszę ruszać znowu w drogę
jak krakowska dekadencja
byt dla siebie – egzystencja
życia projekt, nić pajęcza
w wielkim lesie bez pojęcia
pośród drzew, co zaraz runą
sennych marzeń złote runo
w wielkim lesie bez pojęcia
pośród drzew, co zaraz runą
sennych marzeń złote runo
idę dalej, chociaż trwoga
daremnie nie wzywam Boga
spacerowicz, mały książę
kilka cudów ujrzeć zdążę
daremnie nie wzywam Boga
spacerowicz, mały książę
kilka cudów ujrzeć zdążę
a największy kiedy wrócę
kiedy ciężki plecak zrzucę
zdejmę buty zakurzone
stopy zwolnię poranione
kiedy ciężki plecak zrzucę
zdejmę buty zakurzone
stopy zwolnię poranione
bez początku i bez końca
wrócę od swojego wschodu
do zachodzącego słońca
szary człowiek / grey man (2017)
teksty piosenek oraz inspiracje obrazkowe© lyrics by "Hebanowski" 2017, hebanowski@o2.pl
mało / little
mało życia
ciągle mało
lato w jesień
trawa w siano
mało siły
ciągle mało
płochość ducha
lekkość ciała
mało marzeń
ciągle mało
sen zbyt płytki
skrywa całość
mało pieśni
wciąż za mało
by śmielej
w duszy zagrało
tam gdzie słonko zachodziło /where the sun was setting
tam, gdzie słonko zachodziło
wracał z orki jary kmieć
„w chacie ogień, mleko, miłość”
weselił się jary kmieć
„w chacie ogień, mleko, miłość
dobrze krowę i rodzinę mieć”
tam, gdzie słonko zachodziło
na polanie luty drwal
po swych ojcach włada siłą
spluwa w dłonie luty drwal
po swych ojcach włada siłą
drzewo łamać będzie jego stal
tam, gdzie słonko zachodziło
przy kaganku młody żak
bardziej rozumem niż siłą
wierzył żarstko młody żak
„w księdze pytań wbiję pieczęć
odpowiedzi pewnej dodam znak”
tam, gdzie słonko zachodziło
szedł gościńcem wędrowiec
„bo w kołysce się przyśniło”
wspomniał chudy wędrowiec
„bo w kołysce się przyśniło
w obcej ziemi, w drodze przyjdzie lec”
żywioły / four elements
stoję na szczycie kamiennej góry
nade mną niebo, pode mną chmury
stoję na szczycie kamiennej góry
nade mną niebo, pode mną
asfalt
w dolinie susza, wojenne łuny
skłócone domy i wrzące tłumy
w dolinie susza, wojenne łuny
skłócone domy, nienawiść
ogień
w powietrzu ciężkim ciemne smugi
błysk, uderzenie i deszczu strugi
w powietrzu ciężkim ciemne smugi
błysk, uderzenie i
woda
konie cwałują, kopyta tętnią
w pianie i błocie ziemię tratują
konie cwałują, kopyta tętnią
w pianie i błocie, aż złapią
oddech
spalony las / burned forest
smugi dymu
szkielety drzew
dobrze już znam
spalony las
za sobą już mam
w pamięci
płonąca ściana
i ognia świst
konarów trzask
i ptaków
paniczny gwizd
zgliszcza
popioły
porośnie las
nasiona sprowadzi wiatr
zasieje czas
ścieżka / path
miała suka psów gromadkę
chłop do wora i na kładkę
i nad ranem kojec zmienił w głaz
hej! Charonie moich marzeń
obol został w nocnym barze
dola moja gorzka jak sto gram
dróg przeszedłem już zbyt wiele
zostawali przyjaciele
na ostatni zakręt wchodzę sam
hej! Strażniku złud przydrożnych
moich kroków nieostrożnych
jak mam teraz i dla kogo żyć?
dla mnie nie ma już powrotu
w sercu jaskółczy niepokój
a przede mną ścieżka w ciemny las
rytuał przejścia (złudzeniom precz) / rite of passage (down with illusions)
jestem ofiarą, bywam też katem
wyrodną siostrą i wielkim bratem
ludzkiej wyższości złudzeniom precz
nieomylności złudzeniom precz
doskonałości złudzeniom precz
krystaliczności złudzeniom precz
fundament ziemi, patronat nieba
szklana pułapka, ludzka potrzeba
o pępku świata złudzeniom precz
o bożkach z nami złudzeniom precz
świecie bez granic złudzeniom precz
pancernej szybie złudzeniom precz
poza horyzont wystawiam głowę
trwoży nieznane, sroży się nowe
o bezpieczeństwie złudzeniom precz
bezkrwawych przejściach złudzeniom precz
marszu bez klęknięć złudzeniom precz
życiu bez pęknięć złudzeniom precz
zmęczony zmiennik (pamięci P. Gintrowskiego) / tired co-driver
ten kraj nie daje w nocy słodko spać
taksówkę w zakręt trzeba brać i kurs na raj
jest maj a w sercach został zimy ślad
zatrutej studni głębia zła
i step, i mrok, i mgła
przez noc echo historii woła nas
kontuzjowanych bohaterów
zdesperowanych kaskaderów bez szans
twój krzyk płonących nut formuje szyk
pod górę toczą się kamienie
wróciłeś z nimi na swój szczyt
pędzą lata jak wagony (savoir-vivre) / years are scurrying like train wagons
pędzą lata jak wagony
za kratami osadzony
piją kumple biją dzwony
że w tym roku wyzwolony
teraz człowiek forsę zbiera
szuka na dworcu frajera
„w Krakowie byłem więziony
z Montelupich mam pagony”
„daj dwie dychy, nie bądź nerwus,
tylko piątka? starczy, serwus!”
kto uprzejmie się dosiada
ten z człowiekiem się dogada
już wrzesień / already September
jeszcze jeden krok
liść za liściem wiatr niesie
już wrzesień
coraz krótszy dzień
słońce rude kładzie cienie
w lesie
szlak wytarty, stary
przed siebie iść
po strunach gitary
wciąż pod górę iść
jeszcze w oku błysk psa wesoły pysk
w ziemi ryje, gdzie się kryje skarb
już wrzesień
coraz dłuższy cień
stuk dzięcioła echem niesie się
po lesie
szlak wytarty, stary
przed siebie iść
po strunach gitary
wciąż pod górę iść
liść
żyj / live on
w wiślanym rowie
w ciasnym Krakowie
w pyle i smogu
w dworcowym tłoku
w ponurym tłumie szafarzu marzeń
kamieniu zmiany w lawinie zdarzeń
płyń szary człowieku
pośród błyskotek
w kręgu maskotek
w morzu gadżetów
w masywie bzdetów
minuty twoje jak piach policzone
dostałeś bilet na rajd w jedną stronę
jedź szary człowieku
w kosmicznej pustce
w ciemności nocy
w godzinie zdrady
w swojej niemocy
jak iskra gwiazda na nieboskłonie
komety warkocz w pędzie szalonym
żyj szary człowieku
przebłysk / sunburst (2018)
teksty piosenek oraz inspiracje obrazkowe© lyrics by "Hebanowski" 2018, hebanowski@o2.pl
mój świat / my globe
mój świat
w palecie barw
czerwień i biel
szarość i czerń
kurz
trzy funty lnu
światło i cień
przerwany sen
głód
zwierzęcy głód
zgryziona kość
smutek i złość
wstyd
palący wstyd
ukłucie w bok
spuszczony wzrok
my
spalony step
róża i cierń
drzazga i pień
cud
zwyczajny cud
narodzin ból
dobranie ról
zegarek / ticker
koci skok orła lot
zakochanie
strzały grot bluszczu splot
przemijanie
szarpiesz się ciskasz się
ranny zwierz
nie wiesz gdzie czai się
twój cień
kołem toczy się krew
jednak dalej
bije wciąż serce twe
twój zegarek
kocham cię / i love you
kiedy się dąsasz
i kiedy pląsasz
bez makijażu
bez tatuaży
za to że jesteś
i kiedy ryczysz
jak ranny zwierz
kiedy złorzeczysz
kłujesz jak jeż
i kiedy kąsasz
jak piękny pies
kiedy się sprzeczasz
jak z koniem giez
za to że jesteś
nastroje / sentiments
moje niepokoje
jak szare pokoje
twoje złe nastroje
dlatego nas troje
nie może być
kwiaty w wazonie
garnki już umyte
zakupy zrobione
i gwoździe przybite
a jednak nastroje
nas troje nie może być
pełna popielniczka
w telewizji kicz
błyska zapalniczka
jak cmentarny znicz
nastroje nas troje
nie może być
ogród / garden jesień rozrzuciła liście
zima zasypała wyjście
w śniegu schował się nasz dom
wiosna rośnie już w kołysce
wstaje robi chwiejny krok
drzwi otwiera w nowy rok
błękit nieba czarna ziemia
promień słońca pszczeli lot
ziarno zmienia w pierwszy kwiat
powiew wiatru muska drzewa
którym jeszcze liści brak
na gałęzi przysiadł ptak
nie odchodzi a przybywa
jak z obrazu – Maria
zimny maj / cold may in May
maj
zimny maj
lecz ja wiem czego chcę
rozkoszy
twego ciała
rozkoszy twojej chcę
maj
zimny maj
lecz ja wiem czego chcę
możesz wodzić mnie za nos
i prowadzić gdzie chcesz
maj
zimny maj
lecz ja wiem czego chcę
dzisiaj wóz albo przewóz
noc pokaże
jak jest
zmierzch / twilight
byłem morzem sterem
na mieliźnie okrętem
przyszłaś z falą przypływem
dałaś stopy pod kilem
wypłynąłem na wody
kursem nowej przygody
płonął pokład zachodem
mrok spowijał dni młode
zgubiłem drogę / i have become pathless
wcale ciebie nie kocham
ale żenić się chcę
ważne to co ludzie powiedzą
to co czuję już nie
wcale tobie nie wierzę
lecz udaję że śnię
ważne są słodkie złudzenia
prawdy wciąż boję się
bo zgubiłem drogę
kochaj / love
nie wiesz jak obłaskawić wroga
za ciasna dla ciebie zbroja
zbyt szczupła dziedzina twoja
w pawlaczu hełm i miecz
więc kochaj albo w zbroi gnij
szlochaj ale żyj
nie wiesz jak w uczucia inwestować
by zbyt wiele nie ryzykować
czy w sejfie trzymać chuci chęć
czy bardziej być, czy mieć?
dlatego kochaj albo w zbroi gnij
szlochaj, ale żyj
nie wiesz dokąd prowadzi droga
bez celu chodzić jest ci szkoda
własne we mgle ślady tropić
chcesz w kieliszku się utopić?
lepiej kochaj albo w zbroi gnij
powrót / resumption
ze słońcem na zachód gnam
szlaki podróży na czole mam
w ściśniętej dłoni kryje się
owad w bursztynie życie me
nad pustym polem wibruje mgła
i stare drzewo samotnie trwa
w jego konarach szumi maj
gniazdo uwite ptasi raj
za polem lasem stoi dom
włóczęgom nocnym bezpańskim psom
schronienie daje ciepły piec
szerokie łoże by w nim lec
a w czarnej izbie grzeje się
kociołek zupy w nim łyżki dwie
herbaty dzban i kubki dwa
i stół co blat wytarty ma
źródła ilustracji:
Alfons Mucha, Taniec, 1898 (Wikipedia)
Gustave Doré, Don Kichot, 1863 (Wikipedia)
Jean-Baptiste Isabey, Niedobrana para, data nieznana (My i Oni. Zawiła historia odmienności, MCK, materiały prasowe)
Éduard Manet, Bar w Folies-Bergère, 1881 (Wikipedia)
Józef Mehoffer, Dziwny ogród, 1903 (Wikipedia)
Egon Schiele, Kochankowie II, 1917 (Wikipedia)
William Turner, Ostatnia droga Temeraire’a, 1839 (Wikipedia)
Władysław T. Benda, Michael knew he must do something at once to break away from the spell of that beautiful witch, 1920 (Library of Congress)
Honoré Daumier, Don Kichot, 1868 (Wikipedia)
Koho Shoda, Lake Biwa, ok. 1910 (JAODB, www.jaodb.com/)